Zanim zostałam mamą, moje życie miało plan, kalendarz wypełniony po brzegi i… zazwyczaj czyste ubrania. Myślałam, że o byciu mamą wiem całkiem sporo. Potem na świecie pojawił się mój mały człowiek i cały ten misterny plan legł w gruzach, a ja razem z nim.

Pierwsze miesiące to była mieszanka bezwarunkowej miłości, totalnego chaosu i chronicznego niewyspania. Czułam się zagubiona, szukając instrukcji obsługi do macierzyństwa, której nikt mi nie dał. Właśnie wtedy, pomiędzy stertą prania a próbą wypicia ciepłej kawy, zrozumiałam coś ważnego: w tym nowym życiu nie chodzi o perfekcję. Chodzi o odnalezienie radości w bałaganie, siły w bezsilności i piękna w najprostszych chwilach.

Ten blog narodził się z potrzeby serca. Stworzyłam go, by stworzyć miejsce, w którym możemy być sobą – zmęczone, szczęśliwe, czasem bezradne, ale zawsze prawdziwe. To przestrzeń bez oceniania, gdzie plama z marchewki jest medalem, a przespana noc powodem do świętowania.

Chcę się z Tobą dzielić naszą codziennością – tą bez filtra i bez lukru. Mam nadzieję, że znajdziesz tu wsparcie, inspirację i poczucie, że nie jesteś w tym sama.

Pamiętaj, proszę, że wszystko, czym się tu dzielę, to zapis moich osobistych doświadczeń i przemyśleń. Nie jestem lekarzem, psychologiem ani żadnym innym specjalistą. Zawsze konsultuj ważne decyzje dotyczące Ciebie i Twojego dziecka z profesjonalistą.